Czy po czterdziestce warto zaczynać od nowa? Shirley – kobieta dojrzała, której rytm życia wyznaczają praca, obiady i mąż – w dowcipnym monologu – stand – upie przekonuje, że czasami nie tylko warto, ale wręcz należy. Ciska kuchenny fartuch w kąt i decyduje się na podróż, która odmienia wszystko. Bo, jak mówi, nie ma większej zbrodni, niż życie, którego nie wykorzystało się w pełni.
